2016-01-10
Kiedy piszę ten tekst mam na uszach słuchawki, z których płyną dźwięki The Final Cut zespołu Pink Floyd. Najbardziej lubię ciszę, ale jeśli nie mam tego komfortu i dźwięki tła mnie rozpraszają zakładam słuchawki i odpływam.
Kiedy biegam to też mam w uszach słuchawki, choć muzyki w biegu słucham rzadko. Czego więc słucham? Najczęściej niczego.
Podpinam je do mojego smartfona i słucham jedynie Endomondo. Ustawiam komunikaty głosowe co 500m lub co 1km i kontroluję tempo, dystans i tętno. Czasem zdarza mi się słuchać konferencji albo podcastów. Próbowałem też z audiobookami ale poległem. W audiobookach brakuje tej dynamiki, które mają wystąpienia na żywo i przyłapuję się po kilku minutach, że lektor audiobooka swoje a ja swoje. Moje myśli zaczynają błądzić, odciągają mnie od treści książki i po chwili zupełnie nie wiem o czym lektor do mnie mówi. Gdyby ktoś mnie zapytał czego słucham, to nie potrafiłbym – mimo, że jestem 100% mężczyzną i mam tą umiejętność w genach – powtórzyć ostatniego usłyszanego zdania.
W kwestii biegania ze słuchawkami biegacze dzielą się na dwie kategorie. Tak przy okazji, to Ken Robinson powiedział kiedyś, że ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, którzy dzielą ludzi na dwie kategorie i na tych którzy tego nie robią. Ale wracając do tematu: w kwestii biegania ze słuchawkami biegacze dzielą się na dwie kategorie. Tak, tak, oczywiście na tych, którzy biegają ze słuchawkami i tych, którzy tego nie robią. Trochę bawi mnie wojna, jaka toczy się między jednymi a drugimi. Przekonują się nawzajem ile to traci ta druga strona. Jedni nie słyszą dźwięków przyrody , inni marnują czas, zamiast się edukować, cieszyć muzyką czy co tam jeszcze.
Nie mam zamiaru przekonywać do swoich racji jednych czy drugich. Według mnie obie strony mają racje i niech każdy – dopóki nie stwarza zagrożenia dla innych - biega jak chce. Ale spróbuję zebrać po trzy, najważniejsze z mojego punktu widzenia, wady i zalety biegania ze słuchawkami. Albo inaczej, zbiorę same zalety, zalety biegania ze słuchawkami i zalety biegania bez nich.
Może na początek zalety braku słuchawek na/w uszach:
A jakie są zalety słuchawek:
Tak jak wspominałem biegam ze słuchawkami ze względu na Endomondo, choć mam nadzieję, że już nie długo. Bardzo mi dokuczyły na Maratonie Warszawskim. Czułem się wtedy jak robot, byłem okablowany od stóp do głów. Bałem się, że bateria mojego smartfona nie wytrzyma zakładanych czterech godzin biegu więc zabrałem ze sobą Powerbank, czyli taką przenośną ładowarkę. Podłączyłem ją do telefonu i wszystko schowałem do plecaka. Zatem wystawał tylko przewód słuchawek, który dodatkowo wpleciony był w szelki plecaka, żeby za bardzo nie majtać podczas biegu. Przed startem wystarczyło kliknąć dwa razy przycisk na słuchawkach i Endomondo miało wystartować. Jednak coś poszło nie tak i zamiast Endomondo wystartowało… radio. Musiałem wszystko wyjąć z plecaka i uruchomić ręcznie. Stres i żenada. Dobrze, że to był maraton i start był dość powolny, więc zdążyłem ogarnąć całą tą elektronikę zanim porządnie się rozpędziliśmy.
Innym razem w czasie wakacji biegłem w Wolińskim Parku Narodowym. Było już dość późno i zaczęło robić się szaro. Wbiegłem między wysokie, gęste drzewa, gdzie zrobiło się jeszcze ciemniej. Cała ziemia pokryta była wysoką trawą. Nie pamiętam już czego słuchałem, ale nagle zacząłem słyszeć jakiś dziwny gwizd. Na początku myślałem, że to taki utwór, ale ten dźwięk zaczął zagłuszać muzykę. Zdjąłem słuchawki i się przeraziłem. Ten gwizd to był dźwięk świerszczy. Tak głośnego cykania świerszczy w życiu nie słyszałem. Musiały ich być setki w tej trawie, albo i tysiące.
Idealnym rozwiązaniem dla mnie byłby porządny zegarek biegowy, gdzie wystarczy zerknąć, aby skontrolować aktualne parametry biegu plus douszne słuchawki bezprzewodowe, najlepiej z wbudowaną pamięcią na pliki mp3, tak aby nie dźwigać dodatkowych urządzeń. Niedawno Fundacja Maraton Warszawski zorganizowała konkurs, w którym można było wygrać piękne bezprzewodowe słuchawki. Wziąłem w nim udział ale zdobyłem tylko, albo aż wyróżnienie. Słuchawek nie wygrałem za to dostałem fajną czapkę biegową Adidas z logo Maratonu Warszawskiego.
A co do zegarka to marzy mi się taki jak poniżej.
P.s. I na koniec jeszcze jedno moje ulubione powiedzonko, a propos marzeń: marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia.